Wróć na poprzednią stronę

Życie mieszkańców miasta Leżajska w czasach I wojny światowej w latach 1914–1918

Utrata niepodległości w 2. połowie XVIII wieku była tragedią dla całego narodu. Czas trwania zaborów przeciągał się, ale wszyscy wierzyli, że przyjdzie ich kres i że odzyskamy wolną ojczyznę. Marzenia i czyny zbrojne przeplatały się wzajemnie. Odczucia takie i pragnienia można odczytać nie tylko w dziełach klasycznych, ale i w skromnych pamiętnikach, jakie pozostały po naszych przodkach, pochodzących z naszego terenu. Zostały wykorzystane przy pisaniu niniejszego artykułu, o położeniu i życiu ludności Leżajska i okolic na początku XX wieku i w okresie I wojny światowej.

 

ŻYCIE W MIEŚCIE NA POCZĄTKU XX WIEKU

Niełatwe warunki życia mieszkańców Leżajska w zaborze austriackim uległy wyraźnemu pogorszeniu na skutek kilku pożarów, jakie wybuchły na początku XX wieku. Pierwszy pożar miał miejsce w 1903 roku i trwał trzy dni, ale o wiele groźniejszy był drugi z 26 lipca 1906 roku. Rozpoczął się on od posesji położonej przy ulicy Sandomierskiej, a następnie przeniósł się na zabudowania położone przy ulicach: Mickiewicza, Wesoła, plac Szkolny, Bożnicza, Rzeszowska i Jatkowa. W sumie spłonęło około 185 budynków mieszkalnych i 144 obiekty gospodarcze. Straty oszacowano na około 1 milion koron. Poszkodowanych zostało około 1713 mieszkańców. Po zakończeniu akcji gaśniczych podjęto działania związane z opracowaniem nowego planu zagospodarowania rynku, (o wymiarach 138 m na 172 m) i posesji położonych obok niego. Opracowania planu podjął się inż. Mikołaj Czajkowski, a następnie Franciszek Jakubek. Przy okazji wprowadzono nazwy ulic i wytyczono ich nowy przebieg. Wznoszone domy były murowane, kryte dachówką, łupkiem lub blachą. Zaprowadzono numerację domów. Podjęto również pierwsze działania na rzecz budowy wodociągów i kanalizacji w centrum miasta, gdyż klasztor oo. Bernardynów posiadał własne ujęcie wody, znajdujące się w zachodniej części dzielnicy Podklasztor. W 1904 roku dokonano tam wymiany rur dębowych na metalowe. Woda płynęła pod naturalnym ciśnieniem. Po uruchomieniu w dniu 14 stycznia 1900 roku linii kolejowej Przeworsk–Rozwadów, wybudowano studnię głębinową przy ulicy Sandomierskiej, z której podciągnięto wodociąg do stacji kolejowej. Z tych wodociągów korzystano do lat 60. XX wieku. Na terenie miasta znajdowało się 9 studni głębinowych, z których korzystali mieszkańcy Leżajska. Z czasem Leżajsk stawał się miejscowością coraz bardziej atrakcyjną zarówno dla przedsiębiorców, jak i pątników. Leżajsk był miastem wielowyznaniowym. Zamieszkiwali tu wyznawcy religii rzymskokatolickiej, grekokatolickiej, judaizmu i protestanci. Współżycie między nimi układało się poprawnie. Wspólnie zasiadali w Radzie Miejskiej czy w Radzie Szkolnej. Wspólnie witali przybyłych do miasta dostojnych gości. Czasami dochodziło do różnych sprzeczek, dotyczących np: podwyższania podatków miejskich, udzielania pomocy przy wznoszeniu domów użyteczności publicznej innym wyznawcom np. grekokatolikom, domu ludowego „Proświty”. Ale solidarność była widoczna podczas obchodów różnych uroczystości, związanych z rocznicami narodowymi. Przykładowo, w kościołach, cerkwi i synagodze odprawiano nabożeństwa i modły z okazji sprowadzenia doczesnych szczątków Adama Mickiewicza do Krakowa i złożenie ich na Wawelu, rocznicy Konstytucji 3 maja i innych ważnych wydarzeniach. Miasto powoli rozwijało się pod względem gospodarczym. Wykorzystano lokalne warunki do rozwoju drobnej wytwórczości i rzemiosła. Wprawdzie jedne zawody zaczęły wymierać, ale powstawały nowe. Zrezygnowano np. z produkcji garncarskiej na rzecz produkcji kafli i potrzebnej do odbudowy cegły. Garnki gliniane były wypierane przez żeliwne lub miedziane. Glinę wydobywano ze złóż znajdujących się w rejonie Starego Miasta, w Leżajsku w kierunku Wierzawic. Rozwijać zaczęło się koszykarstwo, które przywędrowało z pobliskiego Rudnika n. Sanem. Utworzono Szkołę Koszykarską przy ulicy Sandomierskiej (stąd starsi mieszkańcy mówili, że idą na ulicę Koszykarską). W celu sprawnego i tańszego zakupu dewocjonaliów, miejscowi kramarze utworzyli Chrześcijańską Spółkę Kramarzy. Dyrektorem jej został o. Fulgenty Szklanny, członkami zaś byli: Franciszek Bereziewicz, Antoni Gwożdziewski, a prezesem Sebastian Maruszak. Spółka liczyła 22 członków i posiadała własny statut. W 1910 roku utworzono kolejną Spółkę Wyrobu Zabawek i Towarzystwo z Ograniczoną Poręką. Założycielami byli: Marian Garbacki i Władysław Szczepanik. Rozwijało się też rzemiosło. Popularne wśród mieszkańców Leżajska stały się zawody murarza, sztukatora czy malarza. Rzemieślnicy ci przyczynili się do odbudowy Leżajska po pożarach. Pracowali także i w innych miejscowościach Galicji. Znane były całe rodziny, które wykonywały powyższe zawody np.: Kisielewiczów, Markiewiczów, Mazurkiewiczów, Kordasów, Kordalów, Komarnickich, Krawczyków i innych. Kunszt sztukatora przechodził z ojca na syna w rodzinach: Musztafów, Wilczków, Nerów, Ordyczyńskich, Kisielewiczów, Goździewskich, Bereziewiczów, podobnie jak zawód rzeźnika w rodzinach: Karasińskich, Tryczyńskich, Deców i innych. Leżajsk znany był również z doskonałego piwa i wytwórni wódek i likierów Browar i wytwórnia znajdowała się przy ulicy Mickiewicza, (obecny ogródek jordanowski i Szkoła Muzyczna). Rozwijający się ruch pielgrzymkowy dwóch religii monoteistycznych (katolicyzmu i chasydyzmu) wpływał na rozwój bazy hotelowej oraz jadłodajni – restauracji. Dodajmy, że rocznie leżajskie sanktuarium odwiedzało około 100 tysięcy pielgrzymów, których trzeba było wyżywić i zapewnić im nocleg. W Leżajsku istniały również zakłady rzemieślnicze prowadzone przez mieszkańców pochodzenia żydowskiego. Zajmowali się głównie wytwarzaniem wyrobów sukienniczych, naczyń kuchennych i innych. Obok działalności gospodarczej władze miasta duży nacisk kładły na edukację m.in. poprzez podwyższanie stopnia organizacji szkolnictwa podstawowego, utworzenie Szkoły Koszykarskiej w 1909 roku, a w 1912 roku powołano Gimnazjum Realne. Przyuczaniem do zawodu zajmowali się także miejscowi rzemieślnicy zarówno pochodzenia polskiego, ruskiego, jak i żydowskiego. Ważnym zadaniem władz lokalnych było dokonywanie poboru rekruta do służby wojskowej w armii austro-węgierskiej. Najczęściej służbę odbywali oni w: Przemyślu, Sokalu, Jarosławiu Tarnowie, a także w innych miejscowościach na obszarze monarchii. W pierwszych latach XX wieku zauważalne było także zainteresowanie młodzieży działalnością nowo powstałego w 1903 roku Gniazda Towarzystwa Gimnastycznego„Sokół”. Towarzystwo to najpierw zajmowało się rozwojem sportu przez powstające sekcje sportowe i propagowaniem turystyki, a także organizowało różne imprezy o charakterze patriotycznym. Przykładem mogą być spotkania z weteranami powstania styczniowego, uczestnictwo w Zlocie Grunwaldzkim w Krakowie w 1910 roku, czy organizowanie obchodów rocznic uchwalenia Konstytucji 3 maja i innych. Zbierano również fundusze na budowę pomnika Adama Mickiewicza i pomnika Grunwaldzkiego w Krakowie. Długoletnim prezesem „Sokoła” w Leżajsku był Stanisław Wodziński, a oddziału żeńskiego Maria Reichertowa z Wodzińskich. W działalność tę prawdopodobnie włączył się inż. Władysław Sikorski, który czasowo mieszkał w Leżajsku, gdyż prowadził tu prace przy regulacji Sanu. Po latach stagnacji znowu wzrosła aktywność leżajskiego „Sokoła”, między innymi z inicjatywy Franciszka Larendowicza – organisty w klasztorze oo. Bernardynów, malarza Władysława Bąkowskiego, (który prowadził prace konserwatorskie w klasztorze), miejscowego kupca Władysława Haszty. W celu zachęcenia młodzieży do działalności utworzono kółko fotograficzne. W tym kółku aktywnie działał Włodzimierz Popiel. Powyżsi działacze w 1912 roku postanowili utworzyć Związek Strzelecki. Włodzimierz Popiel w oparciu o sprowadzony wzór statutu Krakowskiego Związku Strzeleckiego opracował statut Polskiej Drużyny Strzeleckiej w Leżajsku. Po otrzymaniu odpowiedniego zezwolenia od władz powiatowych z Łańcuta, powołano do życia Polską Organizację Strzelecką. Pracami Wydziału i Zarządem aktywnie kierowali Stanisław Mochylski, pełniąc funkcję prezesa. Wiceprezesem był Włodzimierz Popiel, sekretarzem Tomasz Sokalski, skarbnikiem Wacław Haszto, gospodarzem Franciszek Larendowicz, a komendantem drużyny Walenty Sztaba. W celu pozyskiwania funduszy organizowano różne imprezy. Za zgromadzone pieniądze zakupiono mundury i karabiny dla drużyny strzeleckiej, organizowano wycieczki. Działalność tej drużyny trwała do wybuchu I wojny światowej. Co pewien czas do Leżajska przyjeżdżał ze Lwowa mjr Furgalski, który prowadził zajęcia instruktażowe związane z budową i posługiwaniem się bronią. Pomyślny rozwój ekonomiczny i przeobrażenia społeczne zostały przerwane wybuchem I wojny światowej.

 

PIERWSZE NIEPOKOJE WOJENNE

Miesiące maj i czerwiec 1914 roku w Galicji były bardzo gorące, zarówno pogodowo, jak i w sytuacji politycznej. Sytuacja była bardzo napięta i niepewna, bo w każdej chwili mogła przerodzić się w zbrojny konflikt. Austriacy przygotowywali się do wojny poprzez rozmieszczanie wojsk, w tym również w Leżajsku i okolicy. Do Leżajska przybyła II Kompania 85. pułku Rawskiego na ćwiczenia. Jej wizytację przeprowadził w dniu 23 czerwca 1914 roku arcyksiążę Ferdynand Karol, syn arcyksięcia Karola Stefana z Żywca, który wraz z towarzyszącymi osobami zakwaterował w klasztorze oo. Bernardynów. …wnet wszyscy u nas zanocowali. Zauważyliśmy, że w obcowaniu arcyksiążę był nader towarzyskim i przystępnym, tej hardości jaką się spotykało niekiedy u innych Habsburgów w nim nie było wcale. Uderzyło nas to wielce, gdy wyjeżdżając z Leżajska przy pożegnaniu rzekł te słowa: my tu wrócimy1. 28 czerwca 1914 roku doszło do tragicznego w skutkach zamachu w Sarajewie. Został zamordowani arcyksiążę Ferdynand następca tronu i jego żona Zofia. Wiadomość ta dotarła do Leżajska w godzinach wieczornych (tak opisuje w swoim pamiętniku Julia 28 czerwca byliśmy na „Wielkim festynie” w Leżajsku. Wśród wesołej zabawy po paru godzinach przystępuje do nas p. Czechowiczówna nauczycielka i mówi: co za okropna wiadomość. We „Lwowie” zastrzelono arcyksięcia następcę tronu. Wieść z elektryzowała wszystkich, chcemy wiedzieć, co jest na rzeczy? Czy to prawda? Skąd ta wieść? Dowiadujemy się, że arcyksięstwo zabici bombami w Serbii, że z dworu hrabiego Potockiego zawiadomiono telefonicznie p. Beera nadleśniczego w Leżajsku Hr. Potocki był podobno dobrym znajomym, czy przyjacielem arcyksięcia, a może jego otoczenie, więc taką wieść otrzymał. Wśród różnych pogłosek czekamy z upragnieniem dziennika. Ale to był dzień niedzielny, zaś następny świąteczny (Piotra i Pawła), więc gazetę otrzymaliśmy dopiero we wtorek i to nadzwyczajny dodatek. Tak więc doczekaliśmy pewniejszych wiadomości. Zaczęło się pilne śledzenie wypadków, pełne różnych przypuszczeń i wniosków, bo czuliśmy, że to zaczątek ważnych dziejów, a może zarzewie dawno oczekiwanej wojny europejskiej2 . Mieszkańcy zaczęli pilnie śledzić bieg wydarzeń od 28.06 do 28.07.1914 roku. Wymiana not między rządami Austro-Węgier a Serbią nie przyniosła pozytywnych rezultatów. Doszło do zaognienia stosunków między tymi państwami, a następnie do wypowiedzenia wojny Serbii w dniu 28 lipca 1914 roku. Po wypowiedzeniu wojny ogłoszona została powszechna mobilizacja, która objęła mężczyzn z Leżajska i z okolicznych miejscowości. Najpierw zmobilizowano mężczyzn w wieku 21–35, następnie od 19. i powyżej 35. roku życia. Mobilizacji towarzyszył płacz żon, dzieci, narzeczonych, matek, ojców. Pociągi przejeżdżające przez Leżajsk były przepełnione żołnierzami. Zmobilizowani udawali się do punktów zbiorczych w Jarosławiu, Przemyślu, Rzeszowie, Tarnowie, Krakowie i do innych miejscowości. Na stacji był wielki bałagan. Kto nie dostał się do pociągu, musiał biwakować pod gołym niebem. Na szczęście w tym czasie noce były ciepłe i pogodne. Wraz z mobilizacją żołnierzy, dokonywano także poboru koni oraz bydła. Selekcja była ostra. Konie dla wojska musiały być zdrowe i dobrej kondycji. Po zakwalifikowaniu przekazywano je najczęściej do punktów zbornych w Jarosławiu i Przemyślu. Na klasyfikacji koni trzeba było się znać. W Leżajsku zajmował się tym m.in. Roman Peitler wraz miejscowymi Żydami. Mieszkańcy musieli dostarczyć dla potrzeb wojska pewną ilość bydła i trzody chlewnej. Bydło było na ogół w gorszej kondycji mięsnej, ponieważ brakowało odpowiedniej karmy. Ze względu na panującą od dłuższego czasu suszę, brakowało dobrej jakościowo trawy i siana. Jednak ta susza nie zaszkodziła urodzajowi zbóż i owoców. Cała mobilizacja przeprowadzona została w okresie sierpniowego odpustu. W klasztorze leżajskim jest odpust Porcjunkuli, uczestniczyło w nim wielu wiernych, w tym poborowych, których postanowiono w pierwszej kolejności spowiadać, aby umożliwić im jak najszybszy wyjazd do punktów zbornych. Kobiety spowiadano w godzinach późniejszych. Nad realizacją tych ustaleń czuwał gwardian Sergiusz Michna.

 

LEŻAJSK NA SZLAKU DZIAŁAŃ FRONTU WSCHODNIEGO

Na początku sierpnia pojawiły się w Leżajsku pierwsze patrole zwiadowcze wojsk austriackich. Byli to dragoni w liczbie 19, pod dowództwem rotmistrza Festenburga. Następnie zjawili się husarzy węgierscy pod dowództwem rotmistrza Żołny. Zadaniem tych patroli było przygotowanie i rozpoznanie terenu wzdłuż rzeki San. W połowie sierpnia zwiększyła się liczebność wojsk austriackich, złożonych przeważnie z Węgrów, Austriaków, Niemców, Czechów, Tyrolczyków. Rozmieszczono ich po domach i ogrodach mieszkańców Leżajska. Zauważalne również były ruchy migracyjne mieszkańców Leżajska, głównie pochodzenia żydowskiego i ruskiego, którzy udawali się w kierunku wschodnim lub zachodnim. Drugi odpust sierpniowy Wniebowzięcia Matki Bożej w dni 15 sierpnia był bardzo skromny. Na msze odpustowe przybyli tylko mieszkańcy Leżajska i okolicznych wsi, brakowało pielgrzymów z odległych miejscowości. W dniu 18 sierpnia 1914 roku miała miejsce szczególna uroczystość. Była to rocznica urodzin cesarza Franciszka Józefa I. Z tej okazji została odprawiona przy stacji kolejowej uroczysta msza św. Oddano honory wojskowe, a następnie przeprowadzono próbne ćwiczenia I baterii artylerii. Ogólnie atmosfera była jednak bardzo napięta, wszędzie przygotowywano się do działań wojennych. We wrześniu rozpoczęły się walki nad Sanem na linii Sieniawa–Krzeszów. W Leżajsku słychać było odgłosy wystrzałów z broni maszynoweji artylerii. Nauka w szkołach została przerwana, a budynki szkolne zajęło wojsko. Wieści z linii frontu były niepomyślne. Pociągi przestały kursować z chwilą wysadzenia mostu kolejowego na Trzebośnicy w Rudzie. Kwaterowano również cofające się „nasze” wojska. Udzielano rannym pomocy sanitarnej i żywnościowej, z czego byli bardzo dumni. Walki na linii Sanu Austriacy przegrali i zaczęli się wycofywać. Wśród cofających się brakowało Polaków. Brak Polaków tłumaczono sobie w następujący sposób …mówimy sobie nasze wojsko-bo walczą w naszym kraju i bronią państwa austriackiego przed wydarciem jednej prowincji, bronią także nas przed zalewem moskiewskim. Ale to nie są nasi, bo są tu sami Węgrzy, Niemcy, Austriacy, Czesi i Tyrolczycy. Robimy smutne przypuszczenie, że polscy żołnierze są pod mogiłą lub leżą w szpitalach, chociaż mówią nam, że są jeszcze polskie pułki. Nie biorą udziału w tutejszych walkach, ale gdzie są, trudno nam się dowiedzieć. Ostatni transport ze stacji Leżajsk odszedł w dniu 15 września 1914 r3. W nocy 16 na 17 września 1914 r. zostały spalone magazyny na stacji kolejowej w Leżajsku.

 

IX 1914 R.– ROSJANIE W LEŻAJSKU

Po przegranej bitwie na linii Sieniawa–Krzeszów wojska austriackie wycofały się. Do Leżajska weszły oddziały rosyjskie. Najpierw pojawiły się patrole kozackie, które miały na celu rozpoznanie terenu i sytuacji, a następnie zaczęły napływać liczne oddziały rosyjskie. Zachowanie ich było okropne: …a upewniwszy się, że odeszli przybywają coraz liczniej, wreszcie zjawiła się armia regularna, piechota, artyleria itd. Żywności wiozą ze sobą bardzo mało, a co im potrzebne rekwirują, zwłaszcza z pól zabierają wszystko co pozostało, a więc kartofle, kapustę, buraki, i co tylko było. Jednym płacą za to, innych nawet się nie pytają tylko grabią…4 . Jednak walki nie zakończyły się. W dalszym ciągu toczyły się walki o most na Sanie w Starym Mieście, który ostatecznie dostał się w ręce Rosjan. W międzyczasie Austriacy zniszczyli ten most. Zwiększyła się liczba wojsk rosyjskich w Leżajsku i okolicznych wsiach. Mieszkańcy przeżywali tragiczne chwile. Wojsku rosyjskiemu brakowało żywności, odzienia i kradło co się dało. Szczególnie trudne chwile przeżył klasztor w nocy z 3/4 października, ponieważ wtedy to przypada odpust św. Franciszka. I ten odpust był nieudany. Zamiast pielgrzymów przybywało wojska wokół sanktuarium. …Noc ciemna, zimna, dżdżysta,- gdzie okiem sięgnąć naokoło klasztoru i na całym Podklasztorze jeden obóz. Setki ognisk wszędy płoną, na te ogniska idą parkany, deski, gonty z ogrodzenia, przygotowany materiał budowlany, wszystko to rąbią i palą. Drżeliśmy, by nie zaprószono gdzie ognia. Na Łanie klasztornym zabierają nam bydło, za dwie piękne krowy i buhaja zapłacili aż 20 rubli. Prócz tego zabierają przemocą siano, koniczynę i co tylko mogą, a wszystko wywożą do Rudy lub za San. Na naszym folwarku na Łanie w nocy z 2/3 X urządzili napad pod pozorem, że zaraz mają nadejść Kozacy i rabować, więc oni pragną ocalić przed rabunkiem. Ratowali w ten sposób, że wypuścili wszystko bydło ze stajen, potem zagnali do ogrodu, w ogrodzie rozebrali parkan, i z krzykiem i wrzaskiem wygnali je w pole. Służba wraz z bratem Pacyfikiem broniła bydła, lecz rady dać nie mogli, bo Moskali było o wiele więcej, przy tym strzelali, to jednak tym strzelaniem nie mało poczynili strachu5 . Duże straty poniosło gospodarstwo klasztorne Łan w Przychojcu, które pozostało na łasce kozactwa. Kolejny rabunek miał miejsce w dniu 9 października w dzielnicy Podklasztor w sklepach u Haszty, Garbackiego i w restauracji u Kurowskiego. W tym dniu Rosjanie zaczęli kopać okopy na linii Gillersshof ku Chałupkom od strony zachodniej. Trud ich jednak był daremny.

 

X 1914 R. – AUSTRIACY W LEŻAJSKU

Szybki marsz wojsk austriackich spowodował, że powrócili do Leżajska w dniu 10 października. Rosjanie wycofali się za San. Wśród mieszkańców mieszkańców Leżajska, a szczególnie wśród ludności żydowskiej i ruskiej, ponownie zapanował popłoch. Zaczęli szybko pakować swoje rzeczy i opuszczać Leżajsk. Podobna sytuacja miała miejsce w okolicznych wsiach. . Zachowanie powracających wojsk austriackich budziło wiele zastrzeżeń. Szczególnie arogancka była postawa sztabu wojskowego po wejściu do konwentu. …Około godziny 7.30 rano wszedł do konwentu cały sztab 25 dywizji 14-go korpusu, oficerów pcha się bezliku wraz z żołnierzami, każą otwierać wszystkie cele, a nam się wynosić. Dopiero stanowczość ojca gwardiana ich powstrzymała, który im oświadczył, że raczej pozabijać się dadzą, a klasztoru nie opuszczą. Nie wypędzono nas wprawdzie z klasztoru, lecz pozabierano nam wszystkie cele, i obrócono je w kancelarie wojskowe, tudzież na telefony i inne swe użytki. Tak samo zabrano nowicjat, sale rekreacyjne dla młodzieży, i tam po wyrzuceniu całego urządzenia, jak np. stoły, szafki, stołki itd. umieszczono 67 oficerów. Nie uszła swego losu biblioteka, gdzie się wdarli żołnierze. Bez zapytania się wyważyli drzwi do westjarji czyli szatni, gdzie przechowywana była bielizna wszystkich zakonników i odzież i w oka mgnieniu rozdrapali te rzeczy żołnierze dla siebie. W reflektarzu wielkim zrobili kancelarię sztabową, salkę obok celi ojca gwardiana zajęli oficerowie na swe narady, a dla wszystkich zakonników zostawiono tylko jeden niewielki pokój poza wspomnianą salką. Z kuchni wyrzucono braciszka kucharza, a naczyniem kuchennym posługiwali się jak gdyby własnym. Poza tym wszystkie korytarze dolne i górne zajęli żołnierze i pokotem się na nich rozłożyli. Można sobie wyobrazić jaki tam wkrótce stał się porządek i jaki zaduch zabójczy…6 . Tegoż samego dnia, tj. 10 października, przyprowadzono 1400 jeńców rosyjskich wziętych do niewoli nad Sanem i umieszczono ich na cmentarzu kościelnym czyli na dziedzińcu między „Bramką” a kościołem na placu rajskim. Zabitych pochowano powyżej posesji Niemczyków przy dzisiejszej ulicy Przemysłowej. …Z tego miejsca, zresztą strzeżonego i zamkniętego, nie wolno było jeńcom nigdzie wychodzić, więc swe potrzeby naturalne spełniało 1400 jeńców na miejscu poświęconym, bo na tym cmentarzu, dookoła murów kościoła leżajskiego, które niesłychanie zaraz w pierwszym za plugawione zostało. Smród był tak okropny, że zapełnił kościół cały…7 .

 

XI 1914 R. – W LEŻAJSKU PONOWNIE ROSJANIE

Walki nad Sanem koło Leżajska trwały do 4 listopada i zakończyły się klęską wojsk austriackich oraz ich odwrotem. Wojska rosyjskie szybko podjęły się odbudowy zniszczonego mostu na Sanie w Starym Mieście. Przy odbudowie zaangażowali mężczyzn z Leżajska i z okolicznych wsi. …Z lasu klasztornego .wycięli 1000 sztuk dorodnych sosen, świerków, jodły oraz 30 sztuk sosen masztowych po 28 metrów każda. Tym razem nie mieszkali w klasztorze8 . Walki trwały, a życie mieszkańców Leżajska i okolic toczyło się swoim torem; trzeba było żyć. Pogorszyły się warunki bytowe. Brak było pracy. Płody rolne, które nie zostały zebrane z pól, uległy zniszczeniu w wyniku działań wojennych. Na rynku ceny żywnościowe gwałtownie wzrosły. W październiku 1914 roku ceny w Leżajsku kształtowały się: …1 kg cukru 2K 40h, 1 l. nafty 1k 50h, 1 l. spirytusu 1K 20h, pudełko zapałek 6 h, tabliczka czekolady 26 h, 1 kg soli 2K. Dla porównania trzy miesiące przed wojną te same artykuły kosztowały/w powyższym porządku/: 96 h, 34 h, 60 h, 2 h, 10 h, 20 h…9 . Powodem wzrostu cen były rosnące trudności ze zdobyciem i sprowadzeniem poszczególnych artykułów. …Linii kolejowej u nas nie naprawiono i nie można tego zrobić bo leży równolegle do linii bojowej i w małej odległości. Jeżeli ktoś z kupców, lub z mieszczan nie zajmujących się handlem chce coś przywieźć, wykonuje to z wielkimi trudnościami. Chłop niechętnie najmuje się, bo przez cały czas drży o swoje konie, tak często zabierane przez klasyfikatorów. Każe sobie płacić 60–70K za drogę do Łańcuta, prócz tego bierze czasem kaucję. I tak jeden mieszczanin dawał za furmankę do Rzeszowa 70K i kaucję za konie 1000K. Towary nie zawsze można było dostać w tym mieście, do którego się przyjedzie. Wraca więc kupiec taki próżnym wozem do domu, albo jedzie dalej pociągiem i szuka towaru. W pewnym wypadku mieszczanin zajechał aż do Krakowa i tam coś kupił. Rzecz jasna, że wszystkie te koszta muszą być przy sprzedaży towarów pokryte. Stąd taka niebywała drożyzna. Prawdą jest również, że brak wszelkiej kontroli normującej ceny. Jednak nikt na to nie zważa, bo za łaskę poczytujemy, gdy ktoś przywiezie bodaj parę zapałek. Jaka to mała rzecz-zapałka, a jaka cenna, gdy jej brak. Gdyby tak doczekać lepszych czasów. Strasznie dotkliwa ta drożyzna, nie wiem czy długo tak wytrzymam…10 Sytuację gospodarczą pogarszały liczne kradzieże, dokonywane przez wojska rosyjskie. Ginęło: bydło, świnie, kury, płody rolne. Spuszczano nawet stawy, z których wybierano ryby przeznaczano na spożycie lub sprzedawano Żydom. Zaopatrzenie Leżajska i okolic w podstawowe produkty żywnościowe pochodziło z Krzeszowa i Biłgoraja. Wojna generalnie przyniosła pogorszenie warunków życia ludności miejskiej i wiejskiej. W celu niesienia pomocy biednym, we Lwowie został utworzony Komitet Ratunkowy, który w marcu 1915 roku dostarczył do Leżajska i okolicznych wsi wiele artykułów żywnościowych. Rozdzielano je w Leżajsku i we wsiach. Połowę dawano za darmo, a drugą za pieniądze. Za zdobyte środki dokonywano ponownych zakupów i rozdzielano je w podobny sposób. Do pomocy włączono nauczycieli, którzy byli wolni, ponieważ nauka w szkołach była zawieszona. To źródło zaopatrzenia było skromne, dlatego wielu decydowało się na handel. Wyjeżdżano po towar do Krakowa lub Lublina.

 

ODGŁOSY WALK O PRZEMYŚL

Przez przemieszczających się kupców do Leżajska docierały wiadomości o toczących się walkach o twierdzę Przemyśl i o sytuacji jej mieszkańców, które były szokujące. …twierdza wyniszczona głodem musiała się poddać. Z pięciu miesięcy oblężenia dwa miesiące upłynęły dość dobrze, później racje żywnościowe były coraz mniejsze, wreszcie stan rzeczy stał się rozpaczliwy, płacono za niewielki bochenek chleba 13K, litr mleka 5K, kura 30–40K, jajka 3–8K, burak 60h. Zjedzono według pewnych wersji 40 koni, a gdy tych brakło, wydobyto świeże zagrze- bane padłe konie i tymi się dzielono. Dodawano do chleba popiół, żyto, rzemienie, trocin. Spożywano koty i psy. W ostatnich chwilach, gdy wszystkie zapasy były wyczerpane, załoga na rozkaz naczelnego wodza, gen. Kosmanka wyszła z twierdzy, aby przebić się przez oblegający kordon. Wycieczka nie udała się, wojsko cofnęło się do fortów. 22 marca o godz. 8.00 nastąpiło poddanie twierdzy. Według relacji pewnego żołnierza, który uciekł z Przemyśla, zapasy żywności byłyby i wystarczyłyby na dłuższy czas gdyby ludność miała je dla siebie na cały czas oblężenia. Tymczasem każdy zaopatrzył się w żywność na trzy miesiące według ogłoszeń, więc przez resztę czasu armia musiała żywić ludność cywilną. Na dodatek Moskale wpędzali w obręb twierdzy wszystkich Żydów z okolicznych wsi w promieniu 30 km. Dużo zboża wyniszczyli Madziarzy, ci nowożytni Hunowie, posuwali się do takich czynów, że rozmyślnie palili zboże w snopkach. Na pięć dni przed poddaniem żołnierze otrzymali rozkaz, aby zebrać od mieszkańców wszystką żywność. Ogołocili wtedy zupełnie ludność cywilną z resztek żywności. Zrozpaczeni mieszkańcy postanowili wyjść z twierdzy i rzeczywiście w liczbie około 5000 udali się ku fortom. Wojsko rosyjskie nie przepuściło ich przez linię i nahajami przepędziło z powrotem. Niebawem wywieszono białe chorągwie, lecz Moskale nie weszli do twierdzy prawdopodobnie w obawie, by ich nie wysadzono z fortami i mostami w powietrze. Wtedy zaczęto wysadzać forty i mosty, rozkazano żołnierzom zniszczyć karabiny i amunicję. Nastąpiło zupełne poddanie Przemyśla…11. W Przemyślu wydano zarządzenie, aby w ciągu tygodnia wszyscy Żydzi opuścili miasto. Część z nich przybyła do Leżajska. Godna uwagi jest także informacja naocznego świadka sytuacji w Przemyślu pani Julii Turzyńskiej, która na początku maja 1915 r. odwiedziła Przemyśl, by spotkać się z bratem Leopoldem. Podróż odbyła z Żydami, którzy udawali się do Przemyśla w celu zakupienia towarów. Pisze: …wyjechaliśmy około 3.00 godz. po południu. Dzień pogodny i ciepły, z popasami jechaliśmy całą noc. Przed świtem przejechaliśmy przez Radymno. Miasteczko w znacznej części spalone. Kościół bez dachu, wszędzie unosi się niemiła woń spalenizny. Niedaleko Radymna zaczynał się pierścień oblężenia. Z ciekawością oglądamy ślady tych zniszczeń, tych okropnych chwil. Przed przydrożnym krzyżem widnieje kilka grobów, dalej ślady boleśniejsze. Oto cała wieś spalona. Rozciągała się, zdaje się na przestrzeni 2–3 km, a teraz zostało kilkanaście rozrzuconych tu i ówdzie drzew owocowych. Świadczyły one, że tu kiedyś kwitło życie. Był to Skołoszów, posiadający kościół, cerkiew, szkołę i dwór. Został jeszcze w jednym końcu komin, w drugim zgliszcza budynku, dalej komin i na nim gniazdo bocianie. Bocian podniósł się z nocnego spoczynku. Wywarło to na mnie niezapomniane wstrząsające wrażenie, nie mogłam wstrzymać się od łez. W dalszej drodze już zupełna pustka. Jak daleko okiem sięgnąć, rozciągały się pola zamienione w ugór, deptane, pokryte rowami strzeleckimi, gdzie niegdzie większe i mniejsze doły od kul armatnich. Nie znałam tych okolic, więc byłam pewna, że na tych przestrzeniach były pola uprawne. A później z przerażeniem słuchałam, że przy gościńcu były jeszcze dwie wsie. Zniszczone tak strasznie, że po uprzątnięciu zgliszcz i wykopaniu pni ze spalonych drzew ślad nie został, że kiedyś stały tu domy. Dawni mieszkańcy zapomną, w których miejscach mieszkali. W ten sposób zniszczono kilka wsi wokół Przemyśla. Przed Żurawicą zaczynają się forty, zapory druciane bramy na gościńcu, wszystko zniszczone, porozrzucane, widać jednak, że przez nie musiałby nieprzyjaciel jeszcze długo się przedzierać i wiele ofiar poświęcić. Niektóre obwarowania nie zupełnie rozszarpane są strzeżone przez moskiewskich żołnierzy, gdyż twierdza ma być odbudowana. Pola między Żurawicą a Przemyślem już zniszczone, w znacznej części poorane, nie ma tylko zasiewów jesiennych. Z niecierpliwością dojeżdżamy ku miastu. Tu również obrazy nie wesołe. Większa część lasu na Budach wycięta, a wspaniały Zamek jedyna ozdoba miasta ma zaledwie parę drzew przy budynku seminarium duchownego. Tylko miasto jak zawsze piękne i miłe na stoku góry. Na ulicach co krok szare szynele, tu i ówdzie znów zbrukany już mundur austriackich żołnierzy z opaską Czerwonego Krzyża na ręce. Moskale pozostawili część sanitariuszy dla pielęgnowania rannych. Szpitali tu bardzo wiele. Miejscami widne jeszcze szyny kolejki wojskowej. Gwar miejski większy niż zwykle, bo mimo wczesnego ranka tłumy Żydów uwijają się we wszyst kich punktach. Jedni znoszą rzeczy i pakują na wozy, drudzy już wyjeżdżają przy wozach idą kobiety z dziećmi i płaczą…12. Drogę powrotną odbyła pani Julia wraz z uciekającymi z Przemyśla Żydami. Większość z nich przeniosła się do Leżajska. Dalej tak opisuje: …Ze sprawunków naszych nie załatwiliśmy prawie żadnego. Sklepy pozamykane, albo świecą pustkami. Ażeby coś jednak zarobić wynagrodzenie za przewóz Żydów do Leżajska pobrał 60 zł r. (furmanki były tak drogie, że do Lwowa płacono 100 zł r. do Jarosławia, 60 zł r.). Cały wóz załadowany betami. Na wierzchu Żydówka z ośmiorgiem bachorów. Dla nas brakło miejsca ale znalazła się rada. Z tyłu przyczepiono przód wozu kupiony okazyjnie, więc można było od biedy jechać i na tym. Wyjechaliśmy z miasta wieczorem, przez ulice szliśmy pieszo, aby nie budzić pośmiewiska, za miastem siedzieliśmy na worku z sieczką między kołami. Była to, co prawda jazda okropna, ale jednak lepsza od drogi pieszej. W Radymnie popasaliśmy. Byłam tak zmęczona, że sen trwający godzinę na ziemi pod wierzbą z workiem sieczki pod głową wydawał się wspaniałym wypoczynkiem. Nawet nie czułam dość dotkliwego zimna z powodu przymrozku nie licującego z majową nocą. Dalsza wędrówka znowu pieszo dla rozgrzewki, aż do Kruchel. Gdy słońce przygrzało, wsiadłam między Żydami i dowlekliśmy się do Leżajska i tu uczułam się jakby w domu…13. Władze rosyjskie widziały złożone problemy życia mieszkańców Leżajska i w celu zjednania ich sobie złagodziły restrykcje stanu wojennego. Między innymi, zgodzono się na wznowienie nauki w szkołach, nauczycielom przyznano pensje w wysokości 15 rubli, biedniejszym mieszkańcom zorganizowano pomoc w formie pieniężnej lub w żywności. Dla okręgu leżajskiego przydzielono 400 worków mąki, w tym dla Leżajska 200 worków, a dla 30 wsi dano pozostałe 200 worków. Rozdawaniem tej mąki zajęły się władze administracyjne. Do rozdzielnictwa włączono również nauczycieli. Podczas rozdzielania dochodziło do wielu bójek i kłótni, tak że musiały interweniować oddziały porządkowe. Ludność cywilna interesowała się także przebiegiem działań wojennych i losem polskich żołnierzy, a szczególnie tworzącymi się legionami w Królestwie Polskim.

 

LEGIONY

A tu brakowało dokładniejszych wiadomości o toczonych walkach i o sytuacji w Europie. Prasa pojawiała się rzadko. Jeżeli już się pojawiła, to była to prasa warszawska: „Dzień” i „Ziemia Lubelska”. Gazety informowały o planowanym nowym podziale administracyjnym oraz o sukcesach wojennych armii rosyjskiej, zapowiadano reformę szkolnictwa. Przez te gazety docierały również informacje o utworzeniu oddziałów legionowych. Te były szybko komentowane. Utworzenie legionów w Królestwie przyjęto z jednej strony z zadowoleniem, z drugiej ubolewano, że ten legion będzie musiał walczyć u boku Rosjan, którzy nie mają poparcia społeczeństwa. Obawiano się również, że będzie on wykorzystany przez Rosjan na frontach, w których naprzeciwko siebie staliby Polacy i ze sobą walczyli. Mieszkańcy mieli wiele wątpliwości co do zasadności utworzenia legionów w Królestwie i ich intencji. Inne odczucia towarzyszyły tworzeniu legionów w zaborze austriackim. Rozterki swoje tak opisuje autorka pamiętnika …W Warszawie formuje się Legion polski. Ma on być częścią składową armii rosyjskiej i będzie formować się na zasadzie pospolitego ruszenia. Naczelnikiem legionu jest emeryt generał Edmund Swidziński jedyny Polak katolik z ukończoną akademią wojskową. Wstęp na akademię jest dla Polakówkatolików nadzwyczaj utrudniony. Swidzińskiemu ułatwił studia generał Dragonów, gdy poznał w nim niezwykłe zdolności. Tę piękną wiadomość wyczytałam z „Kuriera Warszawskiego”. Nie wiem, dlaczego taką wieść nazywamy tylko piękną. Dowodzi nam, że społeczeństwo polskie z za kordonu także odczuwa potrzebę walki o wolność Ojczyzny, że także poświęci jej swój zapał i mienie, a część tego społeczeństwa odda życie w ofierze. Boże, co za straszna rozterka. Po tej wiadomości nie czuję takiej ogromnej radości jak wtedy, gdy u nas tworzyły się Legiony. Na myśl, swych celów i haniebnie oszukał nieszczęsnym jesteśmy narodem. Przeszły już lata prześladowań, wydziedziczenia i upokorzeń. Dziś być może świta nam jutrzenka swobody i dlatego zła dola jak powtórna hydra sroży się nad nami. Tyle rozterek przechodzimy, tyle nieporozumienia i wahań. Tak nie wiemy, ku czemu się zwrócić. Ba, czyż może być coś straszniejszego nad to rozdwojenie w Legionach? Nawet wtedy gdy po latach niewoli mamy powitać odradzającą się Polskę nie umiemy zjednoczyć się i stanąć w zwartym szeregu, ramię przy ramieniu. Może zbliża się chwila, gdy dwa Legiony staną naprzeciw siebie jako bojownicy o wolność, trzeba im oddać możliwe ofiary. Służy nam uczucie, że to tylko jest piękne, ale bodaj czy nie większy jest ból, że ten Legion ma walczyć u boku armii rosyjskiej. Tak przejęłam się bolesną tradycją Sybiru. Murawiewa – Wieszatela i knuta, że nie wierzę, by to państwo miało nam pomóc w odzyskaniu wolności. A może i tak? Może Wola Boża przeznaczyła w swych wyrokach, że rząd który tak wiele cierpień zadał naszemu narodowi, zrehabilituje je. Czemu nie czuję łączności z tym nowym Legionem? Wiem, że to nasi sprzymierzeńcy dwóch nieprzyjacielskich armii. Boże nie dopuść do bratobójczej walki, nie daj aby nam tak bardzo krwawiło serce. Ty wszechmocny a miłosierny spraw cud, aby nasz naród wyplenił w sobie wszystkie wady i powstał wielki i wspaniałą wiarą w Ciebie i sprawiedliwością wśród ludów że to także brać, na tej samej ziemi, tej samej wiary i języka a tylko oddzielona do niedawna kordonem. Prawda, idą razem z Rosją, a ja tak głęboko mam zakorzenioną nienawiść do szyneli, że niełatwo wpoję w siebie przekonanie, nie zakaz wszystkiego, co z nim się zetknie. Moje uczucia, część dla bohaterstwa i współczucie pozostały przy naszych biednych legionistach. Jaki straszny ich los. Z silną, wiarą i zapałem ponieśli swe młode życie dla Ojczyzny, a znienawidzili jak drugi wróg postępuje14. Natłok informacji z frontu i trudności życia codziennego i wojennego były dla mieszkańców Leżajska i okolicznych wsi przytłaczające. Jednak przyszły wieści pomyślne o zbliżających się do nas wojsk austriackich.

 

1915 R. – POWRÓT AUSTRIAKÓW DO LEŻAJSKA

Już wcześniej dotarły pomyślne wiadomości o zwycięstwie „naszych wojsk” pod Gorlicami, które podtrzymały na duchu mieszkańców i napawały nadzieją na rychłe zwycięstwo i zakończenie toczącej się wyczerpującej wojny. Wszędzie widoczny był wzmożony ruch cofających się wojsk rosyjskich przez most na Sanie, którego odbudowę zakończono zaledwie 11 maja i został wykorzystany do przemarszu cofających się wojsk. Również zaczęły kursować pociągi relacji Przeworsk–Rozwadów. 11 maja przejechało ich 7 z wojskiem i sprzętem, ale 12 maja stacja kolejowa w Leżajsku została już strawiona przez pożar wywołany przez Moskali. Potem zniszczono most na Sanie. Po częściowym spaleniu stacji został przerwany transport w kierunku Rozwadowa. Walki na linii Sanu od Krzeszowa do Sieniawy trwały długo, aż do pierwszych dni lipca 1915 r. W tym okresie artyleria rosyjska ostrzeliwała Leżajsk i okoliczne wsie. Zostały spalone wsie: Stare Miasto, Sarzyna, Piskorowice, Wierzawice. Obstrzały artylerii rosyjskiej dokonały także zniszczeń zabudowań klasztornych i budynków w dzielnicy Podklasztor, Podolszyny i Podzwierzyniec. Szkody również nie ominęły klasztornych gospodarstw rolnych obok klasztoru, jak i na Łanie w Przychojcu. Niszczono zasiewy, zasadzone ziemniaki, koszono łąki, ogrody, podwórza stratowano, zanieczyszczono trawą i słomą oraz nawozem końskim. Od fetoru końskiego trudno było wytrzymać, gdyż lato było bardzo gorące i suche. Walki toczyły się o Sieniawę, którą Rosjanie zdobyli 20 maja. W dniach 30 i 31 maja ostrzeliwano ponownie Podzwierzyniec, Podolszyny i część zachodnią Leżajska. Naokoło widać było łuny pożarów. Miejscowości położone na linii frontu przeżywały trudne chwile. Przeżywamy straszne dni (pisze w pamiętniku). W dzień i w noc widzimy dymy i łuny z gorejących domów i ubolewamy, że za każdym razem niknie z powierzchni ziemi część wsi Sarzyna, która ma tylko 130 z dawnych 360 nume- rów. Poważne zniszczenia poczyniły walki w Starym Mieście. Wszystkie wsie nad Sanem opróżnione zostały z ludności aby uniknąć zdrady, a takie wypadki współpracy z nieprzyjacielem zdarzają się. Sądy doraźne wydały już kilka wyroków śmierci. U nas we wsi (w Jelnej) tego nie ma, bo wieś leży pod lasem, kule zwykle nie dolatują, nasze armaty ustawione w znacznym oddaleniu, wojska wiele niema. Gdzieś koło wsi ustawiono armaty i zaczęto strzelać. Po chwili powstaje popłoch, że padają kule. Mieszkańcy biegną z dziećmi w pole, żołnierze chowają się za mur szkolny i w krzaki. Huk okropny, bo strzelają naraz armaty, karabiny maszynowe i zwykłe, czuć w powietrzu, że nad Sanem dzieje się coś niedobrego. Co robić zostać w domu, czy uciekać? Na szczęście zobaczyliśmy nasze armaty jadące z lasu. Chwała Bogu15. 9 czerwca Austriacy zarządzili w powiecie łańcuckim mobilizację mężczyzn od 17. do 42. roku życia. Z Leżajska zmobilizowano kilkudziesięciu mężczyzn, w tym 2 braci zakonnych i 6 mężczyzn ze służby. Krwawa bitwa trwała do pierwszych dni lipca, po czym wojska rosyjskie wycofały się pod Lublin, za nimi podążyły oddziały austriackie. Wojska opuściły teren, ale około 4 sierpnia zorganizowano na folwarku klasztornym szpital koński, w którym przebywało jednorazowo kilkaset koni. Przywożono je z linii frontu, nawet spod Lublina, leczono lub zabijano, po czym chowano na polu klasztornym. Po oddaleniu się działań wojennych od miasta przystąpiono do naprawy wyrządzonych szkód w klasztorze i domach mieszczan leżajskich. Między innymi naprawiono dach na kościele, zmieniono 12 belek, wierzch pokryto papą, wewnątrz wyremontowano cele zakonne, naprawiono również budynki gospodarcze położone obok klasztoru, jak i na Łanie w Przychojcu. Mieszczanie leżajscy zaczęli również naprawiać i odbudowywać uszkodzone zabudowania mieszkalne, gospodarcze. Z wielką radością i łzami w oczach został przyjęty widok pierwszego od zakończenia działań wojennych przejazdu pociągu kolei austriackich …Miło było widzieć i słyszeć gwizd lokomotywy (kolei austriackiej) tak różny od ryku rosyjskiej. Były to dwa pociągi pruskie wiozące robotników i materiały do budowy mostu na Trzebośce w Rudzie. Cieszymy się, że za kilka dni będzie u nas normalny ruch kolejowy…16. Po opuszczeniu Leżajska przez wojska rosyjskie życie zaczęło powracać do normy. Przywrócono dawną administrację, która zaczęła normalnie pracować. Zaczęły się ukazywać zarządzenia namiestnika i starosty, zaczęła działać normalnie poczta. Mieszkańcy odczuwali jeszcze pewne ograniczenia spowodowane wprowadzonym stanem wojennym: …ale to nam wydaje się rajem w po- równaniu z rządami rosyjskimi. Aby Bóg dał, aby one nie wróciły, abyśmy nie oglądali moskiewskich mundurów17. Potem nadchodziły i inne pozytywne wieści …W sierpniu 1915 roku Warszawę przejęło wojsko niemieckie. Ta wiadomość błyskawicznie dotarła do mieszkańców Leżajska, która została przyjęta z wielką ulgą i nadzieją, wręcz z radością. Stolice trzech dzielnic Polski: Kraków, Poznań i Warszawa, zjednoczyły się pod osłoną miecza sprzymierzonych. Ten fakt, że pod Warszawą pękł rosyjski kordon i otwarły się bramy do serca Polski wstrząsnął do głębi naszymi duszami. Zapanowała wśród nas niezmierna radość zaczęła się rozmaicie objawiać. Oficjalna urzędowa radość przybrała formy wielkiej manifestacji. Urzędowo nakazano trzydniową iluminację domów i przystrojenie chorągwiom o barwach narodowych- austriackich. Wszystkie dzienniki długo i szeroko opisywały i wielbiły świetny sukces armii austriackiej. Fakt ten został przyjęty z jednej strony z wielką radością, ale z drugiej i ze sporym rozgoryczeniem. …W naszych sercach jednak inaczej. Również rozpiera je radość przeogromna, bo łączą się członkami wielkiego organizmu państwowego, bo zacierają się granice, jakie przed laty zakreśliła zbrodnicza ręka. Ale w tak strasznych warunkach dokonuje się to zjednoczenie. Granice nikną, bo zalały je strumienie krwi, przysłoniły dymy wznoszące się nad zgliszczami miast i wsi, zagrodziły zwały poległych ciał. I czy ta radość może być wielką. Nie powinniśmy czcić zwycięstwa i dobrych chęci walczących za nas armii, ale powinniśmy też duszą być przy tych, którzy życiem okupili to zwycięstwo. Nie ma pełnej radości tam, gdzie giną ludzie. Będzie ona wtedy, gdy skończy się straszna wojna18.

 

OCZEKIWANIE NA POLSKĘ

Mimo że wojna trwała nad odzyskania niepodległości zgłaszały też i inne narody Europy. W Galicji nawet w czasie trwania wojny obchodzono rocznice ważnych wydarzeń narodowych. Przykładowo 13.02.1916 roku w sposób podniosły uczczono rocznicę powstania styczniowego. W tym to dniu o godz. 11.45 ks. Sołtysik odprawił w kościele farnym mszę św. W wygłoszonej homilii porównał rozwój kościoła do rozwoju Polski, a w końcowej części stwierdził: …Przyjdzie jednak czas, że Polska podniósłszy głowę jeszcze raz, oprze się tyranom, rozwinie szeroko swe konary, wstanie wielka i potężna…19. Podczas mszy św. wystąpiła orkiestraal, coraz powszechniejsze były oczekiwania na niepodległość Polski. Nastroje patriotyczne rosły w szybkim tempie i to w każdym zaborze. Pragnienie skrzypcowa i chóry pod dyrekcją Franciszka Larendowicza, organmistrza klasztoru oo. Bernardynów. W tym dniu odbyła się również uroczysta wieczornica zorganizowana przez prof. Peszkę, w czasie której ww. chór odśpiewał kilka pieśni wojennych i utworów patriotycznych. Była to piękna lekcja patriotyzmu w tak złożonych czasach. Wieczór ku czci powstania styczniowego był dla nas ucztą duchową. Podniósł ducha na jakiś czas, bo tu w uciążliwej pracy szkolnej duch obojętnieje na wszystko i zapomina, że pracować trzeba z zapałem i wytrwale, bo tego żąda naród. Takie rocznice nas ożywiają i przywodzą nam pamięć! Pracujemy, aby, gdy nadejdzie chwila zmartwychwstania Polski, nie zastała nas nieprzygotowanych…20 – powie na zakończenie prof. Peszko. 1 maja 1916 roku w Leżajsku i okolicznych wsiach rozpoczął się Tydzień Czerwonego Krzyża. W czasie tego tygodnia organizowano zbiórki dla rannych i sierot po poległych żołnierzach. Akcja ta spotkała się z dużym poparciem mieszkańców. Wyniki zbiórki były zaskakujące. Mieszkańcy dawali co tylko mogli: pieniądze, żywność i odzienie. W lipcu i sierpniu atmosfera w mieście znowu była dość nerwowa, ponieważ coraz wyraźniej dochodziły odgłosy walki od strony wschodniej. Napływały też niepomyślne wiadomości z frontu rosyjskiego. Mówiono o klęsce wojsk austriackich na Wołyniu itp. Niektóre z nich były fałszywe, a przynosiły je osoby, które przebywały w pobliżu linii frontu w celach handlowych. Psychozę niepewności podsycały też zarządzenia dotyczące ewakuacji, które mogły wskazywać na możliwość ponownego powrotu Moskali. Atmosferę niepewności pogorszyło również ogłoszenie dodatkowej mobilizacji mężczyzn do wojska w wieku od 17. do 60. roku życia. W tych tak trudnych chwilach znowu nadeszły dobre informacje. W dniu 5 listopada 1916 roku ogłoszony został akt cesarzy, w którym zapowiedziano powstanie samodzielnego państwa. Informacja ta bardzo szybko dotarła do Leżajska. Przyjęto ją z wielką nadzieją i z entuzjazmem. Z tej to okazji w dniu 11 listopada 1916 roku zorganizowano podniosłą uroczystość opisaną w pamiętniku pani Julii: …Przeżywszy więc chwile bardzo radosne, z entuzjazmem czytamy i mówimy o wiekopomnym dniu, kiedy na zamku królewskim w Warszawie załopotał po raz pierwszy sztandar biało-amarantowy. Dusza wznosi się ku Bogu, przejęta bezgraniczną wdzięcznością za łaskę tak wielką. Nawet pojąć jej nie możemy i pytamy jedni drugich, czy to prawda? Czy to tylko cudowny sen? A setki pism, setki obchodów czczących wielki dzień mówi nam: Tak! Polska żyje! Wolną i niepodległą wskrzesił Bóg! I biegniemy do świątyń Bożych aby składać dziękczynienie. Święciliśmy wczoraj wielki obchód narodowy dla uczczenia doniosłego w naszym życiu faktu. Leżajsk zapewne nigdy czegoś podobnego nie widział. Wszystkie domy polskie udekorowane festonami z zieleni, dywanami, obrazami Częstochowskiej Pani i portretami polskich wodzów. O godzinie 11 zebrały się w kościele parafialnym wszystkie szkoły, rada miejska i wiele ludu, odprawiała się uroczysta suma z asystą celebrowana przez ks. Karakulskiego. Kazanie wygłosił znakomity mówca ks. Sołtysik. Po nabożeństwie rozwinął się na rynku ogromny pochód: Szkoły, Liga Kobiet, Rada Miejska i setki, setki ludu udały się na plac szkolny. Po przemówieniu mecenasa Szczepańskiego i gospodarza z Brzózy, po odśpiewaniu pieśni odbyło się sadzenie drzewa wolności. Następnie pochód zatrzymał się przy ulicy Sandomierskiej, którą nazwano imieniem majora Tadeusza Wyrwy-Furgalskiego. Major Wyrwa pochodził z Leżajska i mieszkał u swoich opiekunów pp. Grychowskich przy ulicy Sandomierskiej. W dalszym ciągu udaliśmy się w dzielnicę Podklasztor. Piękna to była myśl, aby tę wspaniałą uroczystość zakończyć w świątyni u stóp Cudownego Obrazu Matki Bożej Pocieszenia. Została ona poddana przez Ligę Kobiet. Słuszną rzeczą było, abyśmy podzielili się naszą radością z Tą, która od lat króluje nad naszą ziemią, do której tyle ludzi z za kordonu spieszyło wśród wielkich trudności, przekradając się przez granicę często, gęsto wśród strzałów granicznego Kozaka i dzieliliśmy się z nią naszym szczęściem i naszym ukochaniem. Ksiądz w otoczeniu kleru zakonnego wyszedł na stopnie klasztoru i powitał przemową, a potem prowadził nas do Cudownej kaplicy. Boże! Jak nam się dusze rwały ku niebu! Jaką wdzięcznością i dobrymi zamiarami przepełnione były nasze serca…21 . W czasie trwania tych uroczystości niektórzy czynili rachunek sumienia i podejmowali zobowiązania uczciwej pracy po uzyskaniu wolności …Jak serdecznie prosiłam Matki Bożej, by przyjęła moje ślubowanie pracy dla Boga i wolnej Ojczyzny! Żałowałam, że wiele dobrych postanowień z pierwszych lat pracy nauczycielskiej zaprzepaściłam i przyrzekłam sobie, że wrócę do pracy nad sobą. Muszę doprowadzić do tego, abym nadal była dobrą choć cichą pracownicą na niwie naszego narod…22. Pod koniec roku w Leżajsku zorganizowano kolejne obchody upamiętniające tym razem rocznicę wybuchu powstania listopadowego. Z tej okazji mecenas Szczepański wygłosił odczyt o patriotycznej walce Polaków o niepodległość w czasie tego Powstania. W swoim wystąpieniu podkreślił także rolę i znaczenie aktu 5 listopada. Oprawę muzyczną wykonał chór pod dyrekcją Franciszka Larendowicza. Oczekiwana z wielką tęsknotą wolność jednak nie nadchodziła. Pogarszały się natomiast warunki życia mieszkańców Leżajska i okolicznych wsi. Ceny żywności bardzo rosły, a szczególnie mąki, kasz czy nafty (1 litr kosztował 2K). Władze austriackie wydały rozporządzenie o rekwizycji wielu artykułów żywnościowych, a mianowicie: nabiału, tłuszczu, zboża oraz drewna z przeznaczeniem dla potrzeb wojska i na zaopatrzenie ludności miast. Rekwirowano również metale: a wśród nich złoto, srebro, różne odlewy itp. Przykładowo, w 1917 r. Austriacy zabrali z klasztoru dwa wielkie dzwony i jeden mniejszy. …Jeden zwany bracki z 1852 roku, miał średnicę 1.15 metra, drugi Św. Antoniego z 1853 roku miał 0.7 metra średnicy, a mały z 1864 roku miał 23.5 centymetra średnicy. Uchroniono jedynie dzwon zwany fundacyjnym z 1653 roku o średnicy 1.2 metra. Na początku tego roku Austriacy rozpoczęli zdejmowanie miedzianej blachy z kościoła a w to miejsce położono blachę ocynkowaną. Zostawiono blachę miedzianą na kopule Kaplicy Matki Bożej i bocznych wieżyczkach, wieży zegarowej23. Od pewnego czasu wyczuwano, że wojna nieuchronnie zbliża się do końca. Różne nieprzychylne dla ludności decyzje władz austriackich i ich nieprzyjazne zachowanie wywoływały antyaustriackie postawy, a szczególnie wśród młodzieży. W szkołach przykładowo niechętnie uczono się języka niemieckiego.16 lutego 1918 roku w poczekalni stacji kolejowej ściągnięto portret cesarza Karola, przewieszono sznurkiem po obu stronach szyi, a następnie powieszono na drze- wie. Innym przekładem była manifestacja 18 lutego, w czasie której poparto antyniemiecką i antyaustriacką postawę Józefa Piłsudskiego. W zorganizowanie tej manifestacji zaangażowali się działacze leżajskiego Związku Strzeleckiego. Coraz większe rozprężenie panowało także wśród żołnierzy. Od pierwszych dni kwietnia, aż do jesieni 1918 roku pojawiało się w Leżajsku dużo dezerterów z armii austriackiej, jak i z rozwiązanego legionu polskiego. W zaistniałej sytuacji władze austriackie wzmocniły posterunek żandarmerii w Leżajsku jedną kompanią pułku wiedeńskiego, urządzano obławy na dezerterów. Jedną z większych obław zorganizowano w czasie odpustu Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w dniu 8 września 1918 r. … bardziej, że wszystek lud był mocno podrażniony, bo widział, jak bez legitymacji kilkudziesięciu mężczyzn natychmiast okuto w kajdany, i odstawiono na kolej, by ich wysłać do Jarosławia. Dzięki Bogu, że tylko na tym się skończyło, gdyż łatwo przyjść mogło przez butę oficera do krwawej z ludem rozprawy24. Powyższe zdarzenie pogłębiło niechętny stosunek zgromadzonych pielgrzymów do Austriaków. Zanotowano też inny patriotyczny przykład. Otóż na początku października przyjechał do Leżajska na urlop porucznik Zygmunt Kazimierz Karasiński, który nawiązał kontakt z działaczami Związku Strzeleckiego oraz z delegatem POW. Zaczęto organizować tajne zebrania, na których opracowywano plan rozbrojenia Austriaków i przejęcia władzy. Utworzono oddział, który rekrutował się z powracających z frontu żołnierzy – mieszkańców Leżajska. oraz z przebywających w Leżajsku dezerterów. Oddział ten przystąpił do rozbrajania żandarmerii i kompanii pułku wiedeńskiego. Porucznik Karasiński spotkał się też z dowódcą pułku wiedeńskiego. W czasie tego spotkania doszło do porozumienia, że pułk austriacki odda broń. W czasie rozbrajania przejęto 8 ciężkich karabinów maszynowych, około 100 karabinów i pewną ilość amunicji. Wszystko wskazywało na to, że tu w Leżajsku wojna dobiegła końca. Powszechny był entuzjazm i radość zewsząd wołano:

 

NIECH ŻYJE NIEPODLEGŁA POLSKA

W dniu 1 listopada w Leżajsku powstał Komitet Obywatelski, który przejął w mieście władzę. Był to wielki dzień dla mieszkańców Leżajska i okolic. Ziściły się marzenia o upragnionej wolności. Dnia 1 listopada 1918 roku. Wielki dzień zmartwychwstania Ojczyzny naszej i niepodległości Polski. Już od wczesnego ranka wszystka młodzież miejska i gimnazjalna przystrojona w kokardki białoczerwone i orzełki polskie poczęła rozbrajać ową kompanię wiedeńską zakwaterowaną po domach leżajskich. Następnie wzięto się do rozbrajania żandarmerii. Nie obeszło się wprawdzie bez strzelaniny, ale wypadku śmiertelnego nie było. Wojsko widząc żandarmerię w opałach, rzuciło się do pomocy, lecz ponieważ żołnierze byli przeważnie rozbrojeni, więc nie wiele dopomóc mogli. Tymczasem jakby spod ziemi zjawiło się dużo dezerterów, ci w lot odebraną broń rozebrali między siebie, resztę wraz z amunicją załadowano na dwa wozy i szybko udali się do naszego lasu, gdzie zaraz obsadzili owe przez Austriaków zbudowane rowy strzeleckie, które były też po obu stronach gościńca. Wkrótce za nimi nadążyła owa kompania wiedeńska ze swym oficerem i dwoma karabinami maszynowymi, które jakoś uratowali, lecz skoro się zbliżyli do okopów, przyjęli ich nasi strzałami tak rzęsistymi, że widząc, iż chyba z życiem stąd nie wyjdą, na rozkaz oficera czym prędzej się cofnęli i powrócili do miasta. Tu w magistracie złożyli resztę broni, jaką jeszcze mieli, przy czym oficer prosił, by ich wolno puszczono do domu. Uczyniono to dla nich i 2 listopada odjechali do Przeworska, ale pod eskortą polskich żołnierzy…25. W dniu tym odbyła się także manifestacja, w której wzięło udział ponad 1000 mieszkańców Leżajska i okolic. Porucznik Karasiński wraz z Komitetem Obywatelskim przy udziale manifestantów obszedł wszystkie instytucje działające w Leżajsku, w których zdejmowano godła austriackie, a w to miejsce wieszano Orła Białego. Po zawieszeniu godła państwa dr Alojzy Szczepański ogłaszał powstanie Urzędu Państwa Polskiego. Następnie przystąpiono do formułowania władz miejskich. Komisarycznym burmistrzem miasta Leżajska został mianowany Stanisław Wodziński. Została też zorganizowana policja, na czele której stanął Wawrzyniec Płaza. Miała na celu walkę z bandytami i rozbojem. W dniu 2 listopada 1918 roku odbyło się posiedzenie Rady Miejskiej, na którym przyjęto następującą uchwałę, w której radni poparli Radę Regencyjną i ogłoszenie Niepodległości. Rada gminna królewskiego wolnego miasta Leżajska wyraża hołd i cześć Radzie Regencyjnej za proklamowanie Zjednoczonej, Niepodległej, wolnej Polski, złożonej z trzech dzielnic. W ręce Najdostojniejszej Rady Regencyjnej oddaje rada gminna życie i mienie, oraz przyrzeka i ślubuje posłuszeństwo dla dobra ukochanej Ojczyzny…26. W dniu 7 grudnia 1918 roku zebrała się na pierwszym posiedzeniu Rada Miasta w wolnej Polsce. W czasie tego posiedzenia potwierdzono, że burmistrzem został Stanisław Wodziński. Władze w Leżajsku szybko przystąpiły do porządkowania sytuacji w mieście i jego odbudowy. Ważną sprawą było zapewnienie bezpieczeństwa i porządku w mieście. Oprócz policji, w Leżajsku powołano straż obywatelską, utrzymywaną z wprowadzonego specjalnego podatku od właścicieli domów. Na wniosek Karola Gduli zorganizowano straż nocną. Miasto podzielono na 13 rejonów, opracowano harmonogram dyżurów, do których zobowiązano wszystkich mężczyzn. Następną działalnością władz miasta było zaopatrzenie ludności w artykuły żywnościowe i pierwszej potrzeby. Podjęto działania w celu ograniczenia spekulacji. W tym czasie wysunięto również sprawę usamodzielnienia się Leżajska jako ośrodka dla północno-wschodniej części powiatu łańcuckiego i podjęto w tym celu specjalne działania. Powołano „Tymczasową Ekspozyturę”, w skład której weszli Polacy: A. Szczepański, ks. Sergiusz Michna, gwardian klasztoru oo. Bernardynów i Rusin Michał Eustachiewicz. Pierwsze lata niepodległości dla mieszkańców Leżajska były bardzo trudne, spowodowane zniszczeniami wojennymi. Teren był wybitnie rolniczy, z dużą ilością rozdrobnionych gospodarstw rolnych. Brakowało przemysłu. Wobec braku zatrudnienia wpływała na emigrację zarobkową wewnątrz kraju. Wielu wyjechało do państw Europy zachodniej i Stanów Zjednoczonych. Po odzyskaniu niepodległości Leżajsk wraz z przedmieściami Maleniska i Podklasztor liczył 5063 mieszkańców, w tym: Polaków 3167, Żydów 1575, Rusinów 321, zamieszkiwanych w śródmieściu, Podolszyny, Podzwierzyniec, Podklasztor, Siedlanka, Chałupki27.

 

BIBLIOGRAFIA

Dzieje Leżajska, pod red. Krzysztofa Baczkowskiego i Józefa Półcwiartka, Leżajsk 1996 r. Bogdalski Czesław, Pamiętnik Kościoła i Klasztoru OO. Bernardynów w Leżajsku, Kraków 1929 r. Larendowicz Zbigniew, Wyzwolenie Leżajska w 1918 roku, „Biuletyn Miejski”, czerwiec 1994 r. Larendowicz Zbigniew, Związek Strzelecki w Leżajsku od założenia aż do roku 1914 wybuchu I wojny światowej, „Biuletyn Miejski”, Lipiec 1994. Pażyra Wincenty, Działania wojenne na terenie Sarzyny w latach 1914–1915 oraz cmentarza poległych wówczas żołnierzy, Nowa Sarzyna 2007 r. (wyd. V uzupełnione). Półćwiartek Józef, Towarzystwo Gimnastyczna „Sokół” w Leżajsku (1903–1939), Szkice z dziejów kultury fizycznej, pod red. Andrzeja Nowakowskiego i Stanisława Zaborniaka, Rzeszów 2004. Turzyńska Julia, Jak Jelna przeżyła I wojnę światową do IX. 1917 roku, (wypisy w zbiorach prywatnych autora). —– 2. J. Turzyńska, Jak Jelna przeżyła I wojnę światową do IX 1917 roku, s. 1 (wypisy w zbiorach autora). 3 Tamże, s. 2.

1 C. Bogdalski, Pamiętnik kościoła i klasztoru oo. Bernardynów w Leżajsku, Kraków 1928,S.12O

2 J. Turzyńska, Jak Jelna przeżyła I wojnę światową do IX 1917 roku, s. 1 (wypisy w zbiorach

autora).

3 Tamże, s. 2.

4 C. Bogdalski, dz. cyt., s. 125.

5 Tamże, s. 126.

6 Tamże, s. 129.

7 Tamże, s. 129.

8 Tamże, s. 133.

9 J. Turzyńska, dz. cyt., s. 5.

10 Tamże, s. 5.

11 Tamże, s. 23.

12 Tamże, s. 26.

13 Tamże, s. 27.

14 Tamże, s. 15.

15 Tamże, s. 29.

16 Tamże, s. 33.

17 Tamże, s. 34.

18 Tamże, s. 31.

19 Tamże, s. 37.

20Tamże, s. 46.

21 Tamże, s. 46.

22 Tamże, s. 54.

23 C. Bogdalski, dz. cyt., s. 151.

24 Tamże, s. 154.

25 Dzieje Leżajska, pod red. K. Baczkowskiego i J. Półćwiartka, TMZL, Leżajsk 1996 r.,

s. 399.

26 Tamże, s. 386.

27 Tamże, s. 405.