Wróć na poprzednią stronę

Wojciech Mier

Wojciech Mier

Rok 1791, w którym Wojciech Mier kończył 32 lata, był jednym z przełomowych w historii Polski. Próbowano sanacji Rzeczypospolitej, lecz wówczas procesy degradacyjne państwa – na skutek postaw elity i jej zaawansowanej erozji moralnej – zaszły tak daleko, iż uratowanie kraju przed upadkiem graniczyło z cudem. Jeszcze wydawało się, że nowa ustawa zasadnicza odmieni naszą państwowość i uchroni przed zbliżająca się nieuchronnie katastrofą, lecz zgangrenowana, acz potężna magnateria zadecydowała, w imię prywaty, oprzeć się na zaborcy, kosztem własnej ojczyzny, w obronie swych interesów. Najbogatsi Polacy zdecydowali, wbrew woli narodu, o przeniesieniu w polityczny niebyt państwa o ponad 800-letniej historii. Wielkiego kraju w centrum Europy o spaniałych tradycjach, trwałym dorobku kulturowym, bohaterskim etnosie i wspaniałym etosie. Państwa, jeszcze ledwie wiek temu broniącego kontynentu i chrześcijaństwa przed muzułmańskim mocarstwem, które przez ciemne lata zaborów nie uznało rozbiorów Rzeczypospolitej, a w stolicy którego co roku powtarzano przed potężnym władcą Poseł Lechistanu nie przybył. Polska straciła nie tylko główny podmiot swego międzynarodowego istnienia – terytorium, lecz także moralną – jako państwo – tożsamość, mimo wybitnych jednostek moderujących codzienność nad Wisłą. Państwo szczycące się najstarszym uniwersytetem w tej części Europy, Kopernikiem, światłymi władcami, intelektualistami, wybitnymi ludźmi kultury, świętymi, niespotykaną nigdzie indziej tolerancją. Terytorium Polski stało się obszarem peryferyjnym obcych państw. W stolicach państw zaborczych, u swoich mocodawców, magnateria broniła swoich „praw i wolności”,
by serwilizmem wobec drapieżnych agresorów nie uszczuplić swego stanu posiadania. Labilna moralnie i relatywnie niewielka grupa, lecz o potężnym wpływie.

 

Całość do przeczytania w pliku do pobrania poniżej.